Katharsis
umiera
kolejny raz
nurzając stopy w bezkresie zielonego
dywanu
agonię przedłuża nadzieja
szepcząca pozbawione sensu eufemizmy do
ucha
stoi w deszczu
wiedząc
że nie zmyje on wszystkich grzechów
nieprzytomnie ściera z twarzy ożywczą
wodę
przebrzmiewający powoli histeryczny
śmiech
płoszy skrytą pod drzewami wiewiórkę
nie czuje lęku
wie
że pewnego dnia odrodzi się na nowo
Komentarze (3)
całkiem dobry, rzadko takie czytam.
...dzieki wierze życ mozemy...
Piękny wiersz bardzo mi się podoba,pozdrawiam :)