Kiedy to się skończy?
Codziennie pytam czy kiedyś to się
skończy.
Nienawidzę życia nienawidzę jego pnączy!
Z dnia na dzień szarzeje moja postać...
I tylko modlę się i pytam czy mogę tutaj
zostać...
Jeśli znacie mnie trochę,pozwólcie mi stąd
odejść
i po mojemu żyć...tak jak chcę ja,tak jak
ma być.
Samotna tak samotna tak...i wszystko takie
puste i nie rozumiem czasem już jak życie
może być
aż tak okrutne...?
Pamiętam wszystkie chwile razem
spędzone...
I obietnice dziś już puste, bo nigdy nie
spełnione...
I czuję tylko ból...i serce mam
zranione...
Już zapomniałam jak to jest, gdy
kochasz...
Dziś jedno, co potrafię...to tylko gorzko
szlochać....
I jedno, o czym marzę to by na nowo zacząć
kochać...
Tak bez bólu obietnic i łez...tak by
wszystko miało
znowu sens...Chcę zacząć żyć od
nowa...zapomnieć
o przeszłości...zamykam oczy i uszy by żyć
w
niezmąconej przyszłości bez lęków i
przykrości...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.