Kiedy wzrok już odzyskamy
A kiedy wzrok już odzyskamy,
i łuska z oczu nam opadnie,
to wówczas sami rozpoznamy,
jak może być wokoło ładnie.
Że będzie cieszył każdy smrodzik,
odorek przykro rozsiewany.
Bo on jest nasz, i stąd pochodzi,
z wnętrzności własnych wyrywany.
Radość wywoła kupa brudu,
rzucona w trawę od niechcenia.
Gdyż to naszego efekt trudu,
by doprowadzić do niszczenia.
Drzewa obdarte z świeżej kory,
trawy zjechane do klepiska.
Naszego jest umysłu tworem,
swoje zrobiły to ludziska.
Klatki cuchnące petów wonią,
ściany spisane bazgrołami.
My tak robimy, bo nie bronią,
a walczyć trudno… z sobą sami.
Po co wyjeżdżać kiedy mamy,
tu własną ziemię do deptania.
Więc ją wykończmy, to zdołamy,
póki nikt zbytnio nie zabrania.
Wzrok odzyskamy, lecz daremnie,
łuska opadnie czyniąc szkodę.
Bo zamiast jaśniej, jest wciąż ciemniej,
i dziwnie wieje przykrym chłodem.
Komentarze (5)
Zycie bywa czasem bardzo smutne.Pozdrawiam
Czasami chyba trzeba uderzyć w tak ponurą strunę aby
potrząsnąć czytelnikiem, oprócz tego dopatruję się w
tym wierszu sporo gorzkiej ironii.
Pozdrawiam.
Żal patrzeć na to wszystko, ale u nas tak już jest, że
swoje śmieci wieziemy do cudzego lasu i stąd się robi
tyle ambarasu.
Pozdrawiam.
Chłód też czasami parzy.
Wiersz zgrabnie napisany ale pesymizmu w nim multum.
"Bo zamiast jaśniej, jest wciąż ciemniej,
i dziwnie wieje przykrym chłodem."
Poczekajmy jeszcze trochę może się ociepli.Pozdrawiam.