Kiedyś, tak przed laty
Kiedyś tak przed laty może ze
czterdzieści,
też wiersze pisałem ale jakże inne.
Bo mi brakowało tej życiowej treści,
a i życie wiodłem prawdziwie dziecinne.
Ciągle doświadczenia, wieczne życia
próby,
wszystko się jawiło jako świeże, nowe.
Nawet jeśli błędem gromadziłem zguby,
to nikt w tym nie tracił skłopotaną
głowę.
Może czuł słabości, lecz nie znał
wyrazu,
określić mu trudno było skojarzenia.
Jak ocenić głębię sennego obrazu,
czy skutki ocenić tak bez określenia.
Bo to nowe było, tak świeże doznanie,
aż prostotą drgało do bólu zmęczenia.
Czekając na życia zwyczajne przetrwanie,
by usunąć winę częścią rozgrzeszenia.
Kiedyś tak przed laty…to było
inaczej,
nawet nie widziałem brudu co się pleni.
Teraz już rozumiem szereg owych znaczeń,
i potrafię wiedzę w mych wierszach
docenić.
Komentarze (2)
"to nikt w tym nie tracił skłopotaną głowę" - niejasny
jest dla mnie ten wers. W jakim sensie tracić głowę? a
jeśli nie tracił, to raczej "nie tracił skłopotanej
głowy", czyż nie? I jeszcze "drgało do bólu zmęczenia"
ból zmęczenia? obawiam się, że to nie jest poprawnie,
ale wystarczy, że postawisz przecinek: "drgało do
bólu, zmęczenia". Poza tym treść, jak zazwyczaj - ok
:)
teraz masz wiecej doswiadczenia dlatego to doszczegasz
co nie tak robiles ...interesujacy wiersz