Kobieciarz mag
Pół na pół
w starym Rzymie
pod kopułą cyrkowego namiotu
w miejscu zarezerwowanym dla zakochanych
linoskoczków,
ułożone dwa jędrne upudrowane na biało
pośladki.
Tuż obok siebie prawię się nie dotykają
czekają w napięciu.
Smukły palec udekorowany długim, tęczowym
paznokciem
ślizga się po jednym i po drugim
jak mały radosny saneczkarz w środku
zimy,
zjeżdża coraz niżej i niżej by dotknąć
miękkiej poduszki przed snem.
Szymon w ciszy, nabrał wody w usta,
usiadł z sztywnym kręgosłupem,
naciągnięta skóra na twarzy już się nie
marszczy
pozbawiona na zawsze mimiki
bez kropelki potu,
powieki nie drgają
oparte na kolumnach z zapałek.
Wklęsłe policzki formowane kciukiem,
dla luźnych ust witających powietrze,
włosy na brodzie falują to przeciąg daje
znać, tam jest wyjście.
Kolejne pośladki o różnych rozmiarach
pojawiają się i znikają
pył z pudru coraz wyżej się unosi
zakazany owoce zaczyna się turlać,
pyszne będzie szarlotka.
Jęki z jędrnego pogranicza coraz
głośniejsze, chóry zjednoczonych orgazmów
zabijają słabe serce.
Szymon widzi ale nie doświadcza
suchy jak patyk,
zaraz skoczy na sam dół,
martwemu nikt już nie pozuje.
On jednak żyje po drugiej stronie jeszcze
go widać w świetle gnozy jedynej Żony.
Komentarze (3)
O kurczę.. tyle powiem..
nietuzinkowy wiersz pozdrawiam
Wiersz nieprzeciętny.
:))