kokon i rzeka(poezja śpiewana)
rzeka rzeka uśpiona
na jej łożu porzucone
niczym śnieg moje ciało
nie wygodne i odrętwiałe
szesnastoletni kokon
zewnętrzna osłona nicości
dzień za dniem
miesiąc za miesiącem
idą na dno ja uczepiona ich końca
niczym wilgotny chleb tonę
ja tonę a ty mi opowiadasz
jak przyjemna jest kąpiel w samym środku
lata
to jest moje życie takie jest moje życie
tak samo jest każdej nocy inaczej o
świcie
szesnaście lat przebytych w innym ciele
teraz znów w realia ojczyzny się wcielam
rzeka nie musi myśleć
pochłania mądrości kiście
bez żadnego zbędnego pozwolenia
płynąc przez Polskę bez wytchnienia
w morzu przystań na nią czeka
z tej mądrej rzeki pić chcę już nie
zwlekam
nabieram wodę w dłonie w ustach językiem
zgniatam
rzeka choć mądra lecz brudna brudna od
Polskich narzekań
dzień za dniem
miesiąc za miesiącem
idą na dno ja uczepiona ich końca
niczym wilgotny chleb tonę
ja tonę a ty mi opowiadasz
jak przyjemna jest kąpiel w samym środku
lata
to jest moje życie takie jest moje życie
tak samo jest każdej nocy inaczej o
świcie
szesnaście lat przebytych w innym ciele
teraz znów w realia ojczyzny się wcielam
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.