Kontrast przeciwieństw
Woltera Cannona, nigdy nie miałem okazji
poznać osobiście.
Ale obaj - o dziwo - byliśmy w posiadaniu
neurosekrecji,
która to w dalszym moim życiu,
niejednokrotnie
doprowadzała mnie na skraj egzocytozy.
Zwykle skraj jest niebezpiecznym.
W tym przypadku jednak, okazał się
zbawienno-twórczym.
Zbawiennym, w sensie samoregulacji procesów
biologicznych,
a i twórczych jednocześnie. Dla których
bardziej zbawiennym?
Nie wiem.
Aspekt stricte psychologiczny - pomijam,
ponieważ nie znam definicji tego pojęcia, a
poza tym
zbliża się północ, czas zejść do kopalni
soli.
Tylko po co?
Pytanie zdawać się retorycznym... w istocie
takim nie było.
Od kopalni soli do żupy, od żupy do
żupana,
a żupan - szamerowany rzecz jasna - na
grzbiet.
Teraz pozostało jedynie sprawdzić stan
homeostazy,
w systemie otwartym.
excudit
lonsdaleit
00:02 Sobota, 28 stycznia 2012 - ...
Komentarze (5)
do kopalni soli trzeba koniecznie, bo w tym przypadku
może się okazać, że beczka to za mało
lonsdaleit,
ale trudny wiersz napisałeś, nic nie rozumiem.
Ale do kopalni bym się nie wybierała, też nie wiem po
co, po kiego?
Pozdrawiam:)
A ja muszę zleźć do Wikipedii (obym se zębisków nie
powybijała, bo ślisko i stromo)bo parę zwrotów nie
znam (psia jucha)Ale OK!, trochę ruchu dobrze mi
zrobi:))) A wiersz taki Ci fajny, że aż sobie potem
jeszcze raz poczytam przy kawie zbożówce:)))
Żartowałam! Nawet mleczko potelepie wtedy pyszna. Ino
czym? Tak z rana takie cudeńka, że aż chce się żyć...
W kopalni soli mieszka Skarbek:)Pozdrawiam
serdecznie+++
Warto jest zgłębiać siebie,
a co z kopalnią soli też nie wiem!
Pozdrawiam!