Kozaczyna
Nocą wsie w ogniu pozostawione,
przy miodzie rdzawo-złotym pieśń
okrutna,
rozlana na stole, schnie - jej szuka.
Serce, co rozpaczą wezbrało,
jak rzeka późną jesienią,
wybija falą, to co bolało – na
próżno.
Srogą zimą, co łaski w kożuchu nie nosi,
a jeżyć się szronem kocha,
zamiera żal, uśpiony lodem – boleść
wykrusza.
Wracają konno o świcie miodu chciwi...
- Lejcie im chłopy szczodrliwie,
może darują wam życie.
Przy ogniu czerwonym śpiew ich wargi
opuszcza
a jemu zamiera dusza,
budzi się w nim tęsknota – znów jej
szuka.
- Ty bratanku na wojnę,
ty do krwi, wrogim mordom
szablą wycinać łzy!
Kozaczyna rozdziera kapotę,
a na piersi do niej wyryty list.
- Bracia ja bez niej nie umiem żyć!
Komentarze (4)
hmm...piękna sceneria ... dobry pomysł i
wykonanie,ciekawy
poprawilam sie...
i znów temat całkiem nowy,orginalny.Strasznie mi się
podoba "szablą wycinać łzy" Prośba.Przeczytaj wiersz
uważnie i popraw literówki bo ci zdejmą wiersz...czy
nie powinno być -wezbrało zamiast -wzebrało...
Smętna twoja dumka kozacka,
ne mene o cim howoryty-
u mene dusza harda,lacka,
ne umiju wże pysma toho pre baczkat`
Ps masz literówkę w kożuchu