KPINA
Dla ludzi, których widzę codziennie. Kiedy się obudzę, i kiedy kładę się spać.
Znów siedzę po ciemku.
Znów spać nie mogę.
Znów sny mnie dręczą.
Znów ktoś za oknem jedzie
samochodem…
Dla niego życie się nie zmienia,
On dalej pędzi szosą.
A dla mnie?
Dla mnie to utrata cienia.
Który jest schronieniem tymczasowym.
On szybko mknie,
Z nim jego rodzina.
A ja?
Ja czekam na swój prawdziwy dom.
Na swego poskromiciela krzyku,
Płaczu,
Hałasu…
TERAZ to jedna,
Wielka
KPINA.
DAJCIE MI SPOKÓJ!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.