KRAWĘDŹ ŻYCIA
Bezwzględna ciemność
Nicość i cisza
Cisza nadziei kroczącej wprzód
Siedzisz, bo tak Ci kazano
Siedzisz
Ale, po co?
Powiedz, po co?
Patrz! Siadają inni jak i Ty
Siedzą tak samo bezczynnie
Patrzą przed siebie wciąż tak samo
Co to?
Jeden powstaje, przerywa bezruch
Ich wyciągnięte dłonie powstrzymują go
Wśród nich dłoń Twoja
Umyka czas a z nim pamięć o tym, co było
Pamięć o minionej chwili
Przeszłość, która kiedyś otaczała Twoje
jestestwo
staje się zjawą teraźniejszości
A teraźniejszość ułudą niemocy
Twoje mięśnie milczą jak Twoje ciało
Potrafisz myśleć już tylko kategorią
egzystencji koniecznej
do istnienia na krawędzi życia
Raducz 1975
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.