U kresu
Niszczysz nas
powoli
lecz systematycznie
Jakże krusi jesteśmy
w twoich rękach
Twój krzyk sprawia
że pękamy nieregularnie
dzień po dniu
odłamkami rozbitego zwierciadła
rozsypuje się nasz świat
mozaiką wzruszeń
Ostre słowa
spadają lawiną pocisków
pozostawiając brzydkie rysy
nawet w słońcu je widać
Nie potrafię już dłużej patrzeć ci w oczy
w twarz którą kiedyś kochałam
Teraz jest ona tylko maską zastygłą w
nienawiści
Smutno patrzą oczy
matowe od niewypłakanych łez
to tak boli
tato
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.