[ KREW ]
Rankiem nie piję kawy,
i tak zbyt mocno uderza mi do głowy
przebudzenie się - ekstramalnie
i to że uczę się stawiać pierwsze kroki,
by dojść na koniec uliczki,
tam i spowrotem bez celu
(choć niekażdy lubi tego typu spacery)
z balonami w rękach
wbiegam na usychające pole
i biegłne szybko tak jak potrafię
myśląc że zaraz odlece
bez skrzydeł
a tu tylko przemądrzały wiatr z ironią,
popchnął mnie i upadłam
płakałam gdy z kolanka
trzy krople uleciały
tak strasznie czerwone
a gdy drzwi z domu
sama sobie otwarłam
(nie na palcach,
bo juz dosięgam)
zmęczona położyłam się do snu,
z własnym podartym misiem,
i zaciskałam go by nie uciekł mi
do innego pokoju wystraszony
Zasnełam..
(...)
a dziś w lustrze
przestraszyłam się
swojej dorosłej twarzy
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.