Kruchość chwil
Swe marzenie schował pod wodą jeziora
przejrzystego
prowokując dziewczęce oko
do tego,
aby zechciało zapatrzeć się w toń
zieloną,
by odkryć myśli jego...
Pod chmurami, które kładą ciężkie cienie na
wodzie czystej,
skrzętnie ukrył chwile bolesne, które
utopił…
w najgłębszej z wód.
A nocą chłód łagodził zmęczone członki po
upalnym dniu
i budzi zmysły, które kazały pamiętać o
niej.
Smutno w pojedynkę w tak niezwykły
wieczór.
I nawet, gdyby gwiazdy miały spaść to nie
czuje się strachu
bo nie mam obok Miłości…
I nawet, gdyby cykady świerszczy
z przemęczenia miałyby nie zagrać
koncertów
nie będzie płakać
bo nie ma z kim wsłuchiwać się w melodię
jednostajną…
Kocha dramatycznie,
Kocha całym sobą,
ciałem i umysłem…
Rozchoruje się znowu bo kwiatów bez okazji
nie kupi,
nie przytuli bezinteresownie,
Nie będzie szeptał czule i cicho do
ucha.
Nie ogrzeje jej zziębniętych stóp i
dłoni.
Wino nie będzie tak samo smakować jak
wtedy.
Nad brzegiem jeziora stoi,
a gwiazdy są tak daleko,
żadna nie chce spaść…
Stracone życie…
bo w pojedynkę,
bo bezpotomnie
przeżyte?!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.