Krysztalowa lza
Widziales?
Pewnie nie zdazyles.
Ty w takich chwilach mnie
lekcewazyles...
Krysztalowa lza w mym oku sie pojawila,
krete,slone sciezki na policzku mi
zostawila.
To lza cierpienia-
z mej twarzy cichutko splynela,
w nicosci mego swiata gdzies tam
utknela.
Klarowna,przejrzysta lecz nieszczesliwa,
to lza mego smutku,to moja Niwa.
W niej calej skryte sa moje troski
slyszano juz nawet rozne pogloski.
Lecz ona nie slyszy,nie reaguje
jak wrzaca woda w mym oku sie nadal
kotluje.
Wiec kiedykolwiek uda Ci sie ja zobaczyc
nie boj sie dotknac mej lzy rozpaczy.
Usun ja z mojej twarzy,
nie obawiaj sie-ona Cie nie poparzy...
Wiersz ten napisalam bo wlasnie tak sie czulam.Najwazniejsze aby sie nie poddawac wiara czyni cuda wiec glowa do gory...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.