Krzyk o pomoc.
Krzyczę, krzyczę co sił.
Zabijam krzykiem cień.
Krew otacza mnie.
Schodzę do piekła.
Drugie,trzecie,czwarte,piąte dno.
Czy ktoś zrozumie to?
Wszystko ma drugie,trzecie,czwarte,piąte
dno.
Krzyczeć nie mam sił.
Zapieram się o ścianę.
Powietrze wdycham znów.
Zaczyna się zniszczenie już.
Krzyczę cały czas.
Krew spływa po mnie.
Niczym po policzku łza.
Gardło wypala mi się.
Płuca gniją już.
Mroczna ściana stoi.
Tak jak stała.
Krwawię cały.
Moje krwawe łzy podłoże zalały.
Znowu stoję tu.
Krzyk ustał już.
Znowu stoi tu.
Ściana stara.
Pęka mi głowa.
Krew już zalała ziemie.
Patrze się.
Ściana pęka.
Widzę już.
Światła cień.
To piękne.
Idę tam.
Po moje pragnienie.
Przekroczyłem już.
Granicę z piekłem.
Nagle padam na kolana.
Głowa mi odpada.
Światło gaśnie już.
Czuję dopiero teraz ból.
Mówić nie mogę już.
Odchodzę ze świata tego.
Nie dojdę do innego.
Zostanę tu.
oto właśnie grób mój.
Komentarze (3)
po nocy zawsze dzień nastaję życzę by ten dzień jak
najszybciej przyszedł
pozdrawiam
rozumiem to...świetny wiersz. pozdrawiam serdecznie i
mimo wszystko optymizmu życzę;)
S.J.Lec napisał: "Kiedy znalazłem się na dnie,
usłyszałem pukanie od spodu."myślę że zawsze może być
gorzej, ale jeśli uznamy to dno za kres swojej drogi,
trudno jest zobaczyć światło u góry... + i pozdrawiam