Kukiełki...
Teatr,
Kurtyna...
Opadająca zawsze we właściwym momencie,
nieomylna.
Światła
Podobne do gwiazd, które oświetlają
salę.
Kostiumy
Tańczące niczym łabędzie na starej,
drewnianej scenie,
Która skrzypi za każdym mocniejszym
nadepnięciem bucika
Widownia
Która oklaskami zagłusza cichutki płacz.
Aktorzy
Którzy mówiąc nie swoje słowa, nie swoje
role grając,
Nie swoje uczucia okazując, nie swoje
imiona podając,
Płaczą płaczem bez łez.
Ktoś zabrał im duszę i dał inną.
Zniewolił
Płaczą płaczem bez łez
Mając nadzieję, że przebije się on przez
tłum
Zachwyconych widzów.
I dotrze do kogoś,
Kto usłyszy ten płacz i pomoże
Choć raz zapłacząc ku ich pamięci…
Aktorzy
Niemi, niewidomi, głusi
Ciągnięci za lniane sznureczki
Wbijające się w drewniane nadgarstki i
drewniane kostki.
Płaczą płaczem bez łez.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.