Łapidusza
Stałam za rogiem,
maszyna pracowała - mieliła życia losy,
patrzyłam zza szklanych oczu,
jak moja dłoń wydaje jej
moje ciało - czynne.
Już nie myślałam,
nie pocieszałam się,
bo serce już nie biło,
a umarłe,
wydawało jednostajne dźwięki.
Oddałam się w wir,
nieustającej ciszy,
wprost wypływającej z mych ust.
Jeśli zapytano - odpowiadałam,
jeśli musiałam - to bez pytania o powód,
skłamałam, jeśli umarłam - żyję,
bo jeśli umrę,
nikt już nie będzie pamiętał o śmierci.
Co jeśli zapytają mnie o życie?
zapytajcie tego Pana obok - odpowiem.
Komentarze (1)
Ujęła mnie puenta. Dobra :)