liczę w drzewach czas
myślałam że puściłeś moje ręce na chwilę
bo nie tak miało być
na zegarze jeszcze tyle czasu
gubiłam się w sosnach
gdy próbowałam cię dogonić
gniotłam w pięściach twoje ślady
by ziemia nie wystygła
a czas nie kończył się ze zmierzchem
ale kierunkowskazy były już skierowane w
dół
w domu do którego nie wrócisz
twoje życie oprawione w ramki jeszcze nie
śpi
oczy nie gasną a moje bolą gdy w nie
patrzę
zamknij je niech zaśnie zimne ciało
bo pociągi od ciebie nie jeżdżą
a te do ciebie zatrzymuję w połowie
drogi
sprawdzam czy odbicie w korze drzew
jest pomarszczone na tyle by jechać tam
gdzie ogrzejesz mi dłonie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.