linie
a może będę przekąską na kolejne linie; te
długie
i niebieskie, zawarte w kierunkach,
wprowadzają
czasami nutkę wiszącą do góry nogami, brzmi
ona
jak obłęd, w zmieszanym wzroku unikam
wtedy
spojrzenia na nos i policzki wytarte przez
klaunów
a może jak robin naciągniesz cięciwę,
przebijesz
na wylot jabłko człowieka na szczudłach - z
drzewa
eukaliptusowego i wiśni przebranej za mima.
on zawsze
zabierał aktorom, nie patrzy na minę i
wykrzywiony uśmiech;
ich skórom wypchanych w klatkach, napełniał
miski
a może to prostota życia myli względne
pojęcia, i
przyciąga zależności, z cyrku do życia i z
życia
do amfiteatrów
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.