List do Matki
Ty moich wierszy nie czytasz, Matko,
nie ma Cię przy mnie, gdy piszę
wieczorem.
A jednak czuję Twoją obecność,
Twoje dłonie przy moich dłoniach.
Ty dzwonisz i pytasz mnie o zdrowie.
(Ja słyszę troskę w głosie Twoim.)
Nie martw się proszę, że jestem sama.
Teraz mam ciszę, co daje płomień.
Lecz nie ustrzegłaś mnie przed poezją...
Bo ja, nawet dzieckiem będąc małym,
rymy składałam, pierwsze, nieporadne,
o kwiatach, ptakach, o świecie całym.
I dzisiaj, choć tyle lat minęło,
rozwieszam gwiazdy, księżyc nurzam.
Nocą, słowika śpiewu słucham,
a dniem zachwycam zapachem róży...
Bo mnie, Matko moja, Muzy porwały.
W duszę włożyły garść niepokoju...
Otwieram pamięć, myśl biegnie światem,
w tysiącu miejscach pragnę być naraz.
A Ty się nie smuć, odpocznij proszę.
Noc stroi uśmiech, do snu zaprasza...
Chcę, aby rankiem rzeźwiąca rosa,
obmyła Ci oczy, z troski męczącej.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.