listy z Bostonu lub hermetyzm...
...przeraża czasem to, że jesteśmy do
siebie tak podobni.
nieskończony rękopis. znalazłem zadrutowane
usta.
charakter pisma klona. dobrej jakości
papier i atrament.
Pasquanel przestaje mieć kontrolę nad
popędami.
wyprawia mnie jak skórę. na tamten świat,
ciągnie. przez setki kilometrów. na
bezdechu,
zaczyna się ziemia niczyja. ludzki tatuaż,
zostawiający inicjały. drogi palców. wzdłuż
linii
papilarnych rysunku listopadowego
skorpiona.
jak pragnę pełni... niech się wydarzy.
wybuch i
części składowe resztek śniadania na trawie
-
oni. władcy sekretnego wnętrza. umieszczeni
w szkatułce z perfumami, ukryli drugie dno
-
męskie bezpieczeństwo i hipnotyczną
kobiecość.
włosy na grzebieniu. przygotowane do zaklęć
formuły obronne, rytuału poszukiwania
ciepła.
próbuje uczyć się czyjegoś porządku rzeczy,
zataczając trwały cykl. miedzy Tołstojem a
Grahamem,
całe życie zamykałem oczy. by się nie
obudzić,
by zaprzęgnąć twój strach do mojego powozu.
dorożki złożonej w dłoniach. z czterech
stron świata
i niewidzialnego stangreta. siedząc obok
siebie,
na archipelagu ciszy i elektrycznych do
bólu krzesłach.
po urodzeniu, straciliśmy pierwsze słowo i
coś jeszcze
legło w gruzach. wszystko to, co nam tak
cenne.
mój nieodkryty ósmy cud świata i twoje
stałocieplne pułapki na minotaury.
PS
jeśli, wciąż... poderżnij mi gardło.
Komentarze (3)
Dobre, naprawdę dobre, zdaje się, że najlepsze co
dzisiaj tutaj, na tej stronce, czytałem. Dużo
skojarzeń, nawiązań, wątków. Niezwykła plastyczność,
niesztampowe związki. "miedzy Tołstojem a Grahamem" -
ogonek się zagubił w "między". Gratuluję naprawdę
udanego wiersza.
Po urodzeniu odcięta pępowina ale podobne utracone
szuka się całe życie Skorpion intelektualny i
mistyczny w popędzie wie o tym i szuka Jest to piękny
wiersz jak sposoby w człowieku bez podkorowego bo
rzeźbić w innym to amoralne Odnalezienie tego w
śniadaniu na trawie i nie w słowie Bardzo dobry :)
Och,musiałam ciut wytężyć umysł,ale to lubię i warto
było.Skorpion to inaczej - niedźwiadek.Pozdrawiam