Lustro
Bo gdy mrok nadchodzi, a dzień odchodzi w
niepamięć,
Stajesz przed lustrem prawdy rozliczającym
cię ze wszystkich czynów,
Twój ból istnienia zakorzeniony w umyśle
staje się twoim najcenniejszym skarbem,
Patrząc w swoje odbicie analizujesz każdy
gest, jaki dziś wykonałeś,
Wiesz, że ma to sens,
Ten sens to dzień jutrzejszy, który
zaczniesz od nowa z czystą kartką,
Na kartce tej z każda następną godziną
zapisywane będą twoje czyny i gesty,
Z każdą chwilą przygotowywał się będziesz
do kolejnego spotkania z własnym
odbiciem,
Będziesz się starał żyć tak by nie wstydzić
się samego siebie w wieczornej sesji przed
lustrem,
Oczywiście znowu ci nie wyjdzie,
Znowu będziesz chciał coś zmienić
następnego dnia,
I tak będzie w kółko, tak będzie za każdym
razem,
Więc jaki jest sens codziennej katorgi
przed lustrem,
Po całym seansie dnia, który właśnie
skończyłeś położysz się niespokojnie do
łóżka,
Męczyły będą cię koszmary senne, i usiłował
będziesz coś zmienić
Co dnia będziesz słabszy, lustro cię
wykończy
Będzie to śmierć na żądanie, i morał jest
jeden i nie ukryty w wersach tekstu,
Nie myśl o tym, co się stało tylko o tym,
co jeszcze stać się może,
W przeciwnym wypadku zginiesz i nawet nie
będziesz, wiedział, kiedy i za co.
Lewandowski Jakub Płock 29.05.2006
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.