Lustrzana dygresja
Wychodzę na przyjęcie
Tak, w popołudnie życia,
Otwieram przedtem szafę
I nic mnie nie zachwyca.
Przymierzam, więc kreacje
Te śliczne, bo w marzenia…
Lecz wszystkie są za duże
- Odwieszam na przestrzeniach.
Sięgam, więc po te mniejsze
Poznaję, moje własne
No trochę za dziewczęce,
Niestety i przyciasne.
A lustro szczerzy zęby
Strojne w marszczone fobie:
- Cóż, skoro nie pasują
Najlepiej chodź w żałobie.
Dla Ciebie - M.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.