łza...
płynie...
jedna
mała
sama
dotyka każdy skrawek mojego ciała
przynosi ból
chłód
coraz większą to bezsilność
...nie ma kto obetrzeć
nie ma kto pocieszyć...
spływa po policzku
szyji
piersi
brzuchu
biodrze
nodze
dociera do stóp
...nie zjawił się...
nikt nie obetrze
nikt nie pocieszy
nikt nie przytuli...
dotknęła ziemi
słychać huk burzącej się przyszłości
krzyk umierających marzeń...
...nikt nie otarł łzy
nikt nie pocieszył...
sama
goła
już nawet bez łzy
stoję
czekam
wciąż jeszcze wierzę....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.