Maligna
Pustynia, piasek, praży.
Stąpam – słońce się jarzy.
Woda – gdzie woda ?
Omam , czy przygoda ?
Brak wody; susza.
Padam – nikt się nie wzrusza.
Czołgam się, poruszam,
ale się nie wzruszam.
Słońce wysoko świeci.
Nawet ptak nie leci.
Sucho w ustach, wszędzie.
Życie złotą nitkę przędzie.
Podobna do żaru i słońca,
ale nie widać końca.
Nagle, Bóg podaje rękę.
Kropla deszczu na mą mękę.
Jak dzida, bolesna kropka.
Załkała,jak bobas ze żłobka.
Potem następna i dużo.
Życie, życie mi wróżą.
Płynie deszcz strugami.
Życie, życie – widzę oczami.
Komentarze (9)
bardzo ciekawy, podoba:)
Ładny refĺeksyjny wiersz :) Pozdrawiam serdecznie.
Świetny wiersz! płynny w czytaniu. Pozdrawiam
serdecznie
dobry wiersz, pozdrawiam
:))
Wiersz jest bardzo piekny, tylko trzeba go zrozumieć.
Serdecznie pozdrawiam.
A mnie się podoba dlaczego kuku twierdzisz że
bzdety może nie zrozumiały dla ciebie ?
... ale bzdety :)
W gorączce wszystko możliwe. Pozdrawiam bardzo
serdecznie