MAM RAKA...
Nie wierzyłam w to co usłyszałam...
Wyszłam z gabinetu lekarskiego,
zawirowało mi w głowie.
Nie wierzyłam w to co usłyszałam,
co na to mama powie?
Jak pijana zatoczyłam się
łzy w oczach stanęły
poruszyć wargami nie mogłam,
obrazki w głowie migać poczęły.
-PANI MA RAKA, PRZYKRO MI...
te słowa jak echo powracały.
i z taką siłą i mocą we mnie uderzały.
Nie wiem jak doszłam do domu.
Uśmiechnęłam się wesoło do mamy,
lecz tylko z pozoru.
-WSZYSTKO JEST DOBRZE KOCHANA,
TYLKO TROCHĘ MI SŁABO...
Osunęłam się na ziemię
zapłakałam blado...
Słyszałam tylko jej dziki wrzask i
przestraszone oczy.
Obudziałam się w szpitalnym łóżku
w nocy.
Siedziała przy mnie i
gładziła po dłoniach.
Wymusiła uśmiech, coś
niebezpiecznie drgnęło jej w
skroniach...
Minęło kilka miesięcy, coraz słabsza i
chudsza leżałam,
powoli, bardzo powoli umierałam...
Mama coraz częściej milczała, nigdy przy
mnie nie płakała.
Aż nadszedł ten dzień. Ubrałam się ładnie i
czekałam.
Spojrzała na mnie czule, wtedy przytuliłam
się i załkałam.
Bałam się, przycisnęłam jej dłoń do
siebie.
-CZY BĘDĘ PO ŚMIERCI W NIEBIE?
I właśnie wtedy przyszła koperta, ze cały
czas śmierć na mnie zerka...
Tego jeszcze dnia przyszła po mnie, w
pokoju zapanował chłód...
Mama krzyczała, ocierała łzy, poczuła
miłości głód...
Śmierć podała mi dłoń, miała długie
paznokcie,
wyciągnęłam swą i podałam...
Ostatnie mamy spojrzenie z sobą
zabrałam.
Zbiegło się kilku lekarzy, ale tylko
patrzyli,
jak śmierć z moją duszyczką się
oddalili...
I pamiętam jeszcze teb ból i krzyk mamy,
gdy odchodziłam...
Rzuciła się na łóżko i ciało me
śmiertelne...
Potem dopadła okna i wyskoczyła w
momencie, gdy się odwróciłam...
Zaraz potem dogoniła nas, złapała za rękę
mnie
wtedy byłaby na samym dnie...
Teraz jesteśmy razem w zaświatach, bo gdy
wyskoczyła
upadajac wyrzekła me imię, krwią mocno
broczyła...
I wiedziałam, ze zginęła, bo dogoniła
nas...
-CZY RĘKĘ MI DASZ?
I odeszłyśmy wśród tamtego zgiełku, co
tworzył się nad ciałem mamusi...
Bo ona wiedziała, że ze mną byc musi...
Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.