Marzenie
czasami marzę o bursztynowych oczach...
Aksamitne niebo... gdzieś moje
miejsce...
Szerokość, długość, azymut jedwabnej
pościeli.
Szkarłat ciepłej nocy i cykady za oknem.
Gwiazdy blisko, grzejące poświatą swej
bieli...
Ty... Moje Marzenie...
Kasztanowy półmrok Twych oczu...
Moje oczy w Twoje wpatrzone...
Już nie zielone... przesiąknięte kolorem
bursztynu...
Źrenica ku źrenicy, oddech miesza się z
oddechem...
Ciepło skóry, chłód białej pościeli...
Palce... dłonie... płatek ucha...
Włosy rozsypane na poduszce, muskające
policzek, całujące usta...
Moje włosy pomiędzy Twoimi palcami...
Twoje palce zanurzone w moich włosach...
Dreszcz pragnienia... Jeszcze! dotykaj
mnie... głaszcz...
Przytul mnie. Wtul się. Tak bardzo chcę...
Proszę, zostań...
Oddech maluje ciepło skóry...
Wilgotny czubek języka znaczy ślad,
Wytycza szlak po którym pójdą palce...
Opuszki palców. Drżące, łaknące,
spragnione... chcą...
Chcę... pragnę... bardzo... wargi
rozchylić...
Rozchyl. Miękkie, przyzwalające...
Policzek, włosy, skóra ramienia...
Zapach mężczyzny...
Dotyk... Patrzenie dotykiem...
Zagłębienie obojczyka, łokieć, nadgarstek.
Tętno...
Pulsująca skóra... Palce... Spleść
dłonie...
Ukrzyżować... Sobą... Ukrzyżuj...Tobą...
Spragnione piersi... Poddaj się!
Poddaję...
Na atłasowej bieli. Chciej mnie
rozchylić.
Powoli... Pożądliwie... Łapczywie...
Pragnąc zanurzyć się we mnie...
Ty... Ciebie... Ty... Napić się Tobą...
Upoić, upić. Zaczerpnąć Ciebie...
Chciej się delektować, smakować, rozbierać
pieszczotą.
Każdym kolejnym ruchem, każdym gestem,
spojrzeniem, oddechem...
Jeszcze... jeszcze...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.