Melodie o zmierzchu
Ludzkości upadła,
Przyjemnych snów!
Bo z niebaspadła
Pryśnie myśl znów…
W sercach zachowajmy
Słońca boże ranki.
Treny zaśpiewajmy,
No i kołysanki.
I oko zmrużyłem
Z Bogiem do poduszki,
Lecz w bajkach odkryłem
Królewny i wróżki…
Coś w duszy zagrało
Struną złowróżbną…
Pytanie zastało
Zadane zbyt późno:
Dlaczego się pieni, gdy skarby oddaję?
Śpiew syreni słyszę w muszlach tych
podarków.
Nie klaszczę- aktorom talentu nie staje.
Teatr klęków, rąk złożonych, zgiętych
karków…
Ugaś na chwilę
Spojrzenie wieczności.
W oczach Twych tyle
Rozpaczy i złości…
We włosach księżyca
Chochliki srebrzyste…
Jego tajemnica
I twoje oczy szkliste…
Zaśpiewaj mi znowu
Dawną pieśń kochanków.
Niechaj z bitew, łowów
Powrót z blanków zamków
Trąby obwieszczają…
Królem jestem tam.
Tutaj smętnie grają,
Więc zaśpiewam wam:
Szczęście drze niebiosa ociężałe plagą.
Bólu odrzucenie stacza w morską
pianę…
Człowiek włożył szatę, bo ma skórę nagą;
Bóg mu utkał cierni róż grobowych
wianek…
Komentarze (1)
Ostatnia strofa - jest powalająca! Te wiersze dychają
siarką i są piękne! BRAWO!