Metrem
Zimno pod ziemią.
Im bliżej kręgów piekielnych,
tym silniejsze ochłodzenie,
tym wolniej startują wagony.
W przedziale, naprzeciwko,
usiadł mój sobowtór.
Dzisiaj nie wrócę na wieczerzę.
Wydaje mi się całkiem pewne,
będąc trupem,
że umarli to ci,
którzy uwierzyli:
- że wszystko ma swoją cenę,
- w wieczne życie na ziemi.
Tymczasem należy się przepoczwarzać,
okresowo. I cierpieć. Nawet umierać.
Dopiero wtedy otwiera się:
- wyjście na powierzchnię,
- możliwość dotarcia do celu.
Komentarze (7)
Dziękuję za komentarze, są bardzo ciekawe! Podejście
do cierpienia, bólu i przemiany jest różniste. Te
wszystkie pojęcia dla mnie są zbliżone. Nie wyobrażam
sobie nie "przepoczwarzać się". Tak się rozwijam,
zmieniam się, mam nadzieję - na lepsze. Kiedyś
stawałam okoniem i nie akceptowałam cierpienia.
Dzisiaj wiem - wszystko mija, czemu więc odrzucać tą
część rzeczywistości? A ból - to dla mnie sygnał do
dociekań - dlaczego tak się czuję.
Nie lubię brać tabletek, kiedy pojawia się ból. Jednak
trzeba, gdy jest przewlekły.
Czasem mi się wydaje, że coś jest oczywiste, ale
wystarczy jeden komentarz, a przypominam sobie, że na
mnie świat się nie kończy. Są ludzie o innych
poglądach. Teraz już rzadziej reaguję na ten fakt
rozdrażnieniem, raczej zachwyca mnie, że świat jest
tak różnorodny, sprowadza mnie na ziemię, do
równowagi. Dziękuję za poczytanie!
Eeee tam, nie wierzę w przepoczwarzanie się, co to ja
owad?
Bardzo refleksyjny wiersz z nutą melancholii...
Cierpienie nas " przepoczwarza " i uszlachetnia.
Pozdrawiam serdecznie
ja zaczynam się przepoczwarzać (muszę dojrzeć do
lekarza)
Nie wiem.
Bo człowiek to nie motyl.
Ale warte słowa- przemyśleć.
a wiesz co kiedyś przeżyłam nie w Metrze, a tylko
przechodząc z Warszawy Centralnej do Warszawy Głównej?
Prawie jak pod ziemią i właśnie pod tą ziemią
spotkałam ducha.
[...] ale żyję jak widzicie, jeszcze żyję.
Ciekawa melancholia, pozdrawiam ciepło.