Mgła
wieczorna mgła
szarą wstęgą okryła miasto
zniekształcając rzeczywistość
pies szczekając przebiegł ulicę
nerwowy dreszcz
pulsowanie własnej krwi
idę we mgle
jak wśród strzępków
szarego jedwabiu
czuję
że coś skrada się coraz bliżej
pełza w brudnej mgle
tuż przy ziemi
obezwładniający strach
musnął skórę
lodowatym pocałunkiem
szepcze do ucha
podstępne kłamstwa:
„…Jesteś sama...
Jest tylko ból...
Skończ z samotnością...
Skończ z cierpieniem…”
krótkie delikatne muśnięcie
świetlistych dusz
przecinających drogę w ciemności
przekroczyłam granicę
między życiem a śmiercią.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.