W mieczy bukiet zmienia się czas
Można z niego wyłuskać myśl przewodnią, tę która uodporni wielu na kąsające zagrywki stalowej rzeczywistości.
Duch lukrowany i przełamany
tylko kęsem mitu był
tam gdzie modły wystrzeliwało serce
to z powściągliwości obrane
i pieśnią możliwości polane
przy świata ręce
przy tej która zmienia się w pył
w ten kąsający chęci bramy
Chęci jedynie cierniste
upite dymiącą niezgodą
tą służącą rozgryzającym grobom
nie tylko raz
tam gdzie w mieczy bukiet zmienia się
czas
kochający też szaloną iskrę
Jej gesty ostre
doprawiane szklanymi niedopowiedzeniami
tymi które miały łagodnymi być
nie tylko w chwilach rozpruwających
w tych przypominających ramiona klątwy
wyciskające nowy świt
chyba zatruty szczypiącymi
wątpliwościami
za każdą i za tę jeszcze nie raczkującą
wiosnę
Komentarze (1)
Za dużo przenośni.Czytelnik nie za bardzo obyty z
poezją nie zrozumie zupełnie o czym piszesz.Poezja
powinna być zrozumiała także dal tych ''nie
zaawansowanych''