Miłość
Spadłeś na mnie jak sokół
na swoją ofiare.
Przebijając chmury, przeszywając wiatr,
nie bacząc na przeciwności
Poszybowaliśmy razem nad górami, łąkami
patrząc na to co zostawiamy za sobą
Tylko nie wiem kiedy właściwie
stałam się tak lekka by móc się unosić?
Kiedy właściwie niebo się przede mną
otwarło?
A może to ty mnie unosisz?
autor
Olivka6
Dodano: 2006-10-20 16:43:41
Ten wiersz przeczytano 493 razy
Oddanych głosów: 4
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.