moje kresy
kiedyś przyjdzie drogi kres
i już żaden kieliszek tlenu
nie zaleje płuc grzeszników
i słońce nie postąpi już więcej
w sposób właściwy królowi
i pyzata twarz księżyca
nie wyjrzy zza krwawych obłoków
kiedy drogi kres przyjdzie
i ustaną w swych mądrościach
zimne pedantyczne cyborgi
i tarcze przeznaczenia skończą
odliczać bezkresne tragedie
i runą kolczaste płoty
raniące mających odwagę
kiedy kres przyjdzie drogi
i rozwinę skrzydełka ukryte
pod szarawym mundurem nicości
i rozkwitnę radością kapiącą
z popielatych oczu dnia
i rozpłynę się tańcząc
w falbanach spełnienia
bo przyjdzie drogi kres
kiedy spojrzysz na mnie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.