moje woo doo
wdowy po mnie miotają zaklęcia
przeklinają zwiotczałe marzenia
były żaby a nie było księcia
sama bajka niczego nie zmienia
nie odczyniam zaklęć bo przecież
słowa spadną i zwiędną jak liście
wiatr rozdmucha je po trzecim świecie
a ja będę biegł zamaszyście
po manowcach pełnych od śladów
tak nieznacznych jak bardzo nieznanych
wbijam szpilki w oczy sąsiadów
i zapałki w stwardniałe kasztany
na mieliznach nic nie jest proste
kompas z hukiem za burtę wyleciał
chociaż wiarą do życia dorosłem
to nadzieją wciąż jestem jak dzieciak
Komentarze (9)
Jak widać to i tutaj również można natknąć się na
prawdziwą poezję.
Każde z nas ma dzieciaka w sobie... i to nas
odmładza++++
I tylko trzeba mieć nadzieję ,że Twoje woo doo się na
długą szpilę życia nadzieje i bez trudu się zmieni w
zwykłe woo boo doo!
Ładny wiersz. Tak jak u nas wszystkich tak i u Ciebie
nadzieja umierze ostatnia.
świetny, puenta wzruszająca
Tematy wytrzasasz jak z rekawa, tytuly rowniez i za
kazdym razem potrafisz zadziwic na nowo ;)
Ma głębie, podoba mi się.....głosuję, i pozdrawiam
Mocny finał obnaża wnętrze podmiotu lirycznego, a
przecież tak się miotał...
I tak trzymaj i w wierszu i w życiu :)