Moje zmartwychwstanie
Byłam na moim grobie,
opuszczonym.
Spojrzały na mnie smutne oczy Maryi.
Obłąkane matczyną miłością.
Upadłam na marmurową płytę
i wylałam ocean rzęsistych łez.
Moje ciało zaczęło przenikać zimne
wrota mogiły.
Upadło w ciemność.
Wniknęłam w szkatułę dębową.
Spojrzałam na swoje nieruchome
ciało, na porcelanową twarz
bez wyrazu.
Nie czułam trwogi, bo piękną zdawałam się
sobie w czarnych
szatach żałobnych.
Wtuliłam się w lodowate ciało
i łkać zaczęłam z rozpaczy,
że nie było mi dane zaznać miłości.
I wtem otwarły się mogiły wrota.
Powstałam z grobu ciemnego
jak zjawa w pośmiertnym makijażu,
lecz żywą byłam nad żywymi.
Mogiła moja w głąb
ziemi się zapadła,
ognie piekielne
ją strawiły,
a w jej miejscu zakwitł - dolce vita -
krzak róży...
Komentarze (1)
Nie wiem, czy dobrze interpretuję, ale wydaje mi się,
że opisałaś moment powrotu duszy do ciała, odrodzenie
się z popiołów... Lubię tego typu tematy, dlatego masz
u mnie dużego plusa! Sama również napisałam "Ja
Feniks" ...