Monorymiczne limeryki...
to już 2400 edycja mojej twórczości - jak ten czas leci...
Młodziutka czapla koło wsi Brzozy
patrzyła sobie na dwa perkozy.
Z miną jak z filmu grozy,
ale z wdziękiem mimozy,
nuciła sobie Biełyje rozy.
Pewien żuraw spod miasta Kościana,
przyszedł z pretensją raz do bociana.
W gnieździe jest młody od rana,
lecz żona jest załamana.
-Coś pan nam przyniósł? Paw… proszę
pana.
Żona dzięcioła koło Przechlewa,
płacze bo stary już jej nie śpiewa.
Nocami tylko ziewa,
a w dzionki ją olewa.
Tylko bez przerwy wali łbem w drzewa.
Komentarze (12)
Kolejnych odsłon i tysięcy życzę.
Świetny zestaw.
Pewnego razu w Ligocie
Osiedlił się młody bociek,
Bo w rzece płocie,
A raki w błocie,
Więc głód nie grozi niecnocie.
Bardzo dobry ostatni
Świetne jak zawsze MISTRZU LIMERYKÓW, z serce
GRATULUJĘ, pozdrawiam serdecznie Maćku.
Gratulacje :-)
Z przyjemnością przeczytałam Twoje limeryki.
Gratuluję także takiej pokaźnej liczby wierszy.
Trzeba mieć talent, bystrość umysłu, obserwacji a
przede wszystkim kochać pisać, żeby mieć tak
imponujący dorobek.
Pozdrawiam serdecznie Marcin :)
To 2400 , a wierszy znacznie więcej.
A on wali w to drzewo i wali.
i dzięcioła głowa nie puchnie.
nooo moje gratulacje
2400 to fajna liczba ...
ale nie poprzestawaj na niej.
za te trzy +
a gdyby je wstawać po jednym to hooo hooo by było.
Fajnie te ironie:)
Dobre wszystkie, najlepszy ostatni. Pozdrawiam.
Jak zawsze czytałam z przyjemnością i podobaniem.
Pozdrawiam radośnie z uśmiechem:)