Mówiłeś, że...
Ktoś mi dał w prezencie
Naiwność – była ładna,
Miała być z nadzieniem
Jakiego nie jadłam.
Mówił, że o smaku
Usłanym różami…
Zatem skosztowałam
Potem poszłam za nim.
Bezzastanowieniem
Ślicznie lukrowanym,
Pomyślałam jeszcze…
- Jaki on kochany!
Minęliśmy razem
Kilka przecznic, dni
Tuż, przed nieprzebytym
Nagle czuje łzy.
Środek oszukany
Piołunową zdradą,
Głupim tłumaczeniem,
Że byłeś nieświadom…
***
Jeszcze mnie okruchy
Drapią po pościeli,
Zbyt małe, zbyt nikłe
By mi sny rozbielić.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.