Muszla koncertowa w miejskim...
W muszli oni, muzycy, chmurzy się
jutrzenka
zaczyna się muzyka, zadrżała estrada
jak wicher strzęp melodii przeleciał po
krzesłach
ja siedzę, inni wieją bo deszcz pada
Siedzę, a mnie po policzkach, a tam w
muszli grają
dla mnie jednego, bo tylko mnie mają
ja się nie ruszam, bo grają wspaniale
z koncertu mnie wyjść się nie chce wcale
Przyznam się wam o swoim wielkim felerze
pozbawiony jestem słuchu, od wieku
wczesnego
Nie wystukam taktu, nie wyśpiewam
melodii
to paskudne kalectwo, mnie to bardzo boli
A jak wstanę jak jeden polityk co hymn
wyryczał
były też inne słowa,
melodii żadnej,charczał jak z pod garnca
ja mimo głuchoty żem że śmiechu pękał
jak się wielki polityk (człowiek roku)
nad POLSKIM Hymnem znęcał
Autor: slonzok (autochton)
Bolesław Zaja
Komentarze (4)
bardzo ciekawy
ciekawy wiersz serdeczności
Łagodny deszczyk nie szkodzi:-)
Miłego dnia Bolesławie:-)
Słuchałeś sercem!!!