My i nasze konie
Przymykam oczy ...
powracasz wspomnieniem leśnej łąki
i zapachem siana. Roziskrzone niebo
było nam dachem, nasze konie
spokojnie się pasły.
Wiatr w ich grzywach wyczyniał
swoje harce tańczące i chłodem
powiewał. Spotkały się wolnością
samotnego drzewa, w świeżości
nocnej rosy.
Obok siebie
stały
dwa piękne
nasze konie.
A my w sianie, odurzeni...
Księżyc podglądał pożądliwe ciała,
poświatą otulił.
Przyroda już spała.
Komentarze (20)
Dziękuję Zosiak,
ale zostawię tak jak jest.
Roziskrzone niebo... celowo jest w ogólnym wstępie
wspomnień, potem następuje małe rozwinięcie.
W tym zapisie następuje zmiana akcji.
Najpierw konie się pasą,
a kiedy trawa została zroszona spotkały się pod
samotnym drzewem, stąd potem powtórzenie /nasze
konie/.
Dziękuję za sugestię, każdy ma prawo do swojego
spojrzenia na namalowany obrazek.
Romantycznie:)Pozdrawiam.
@minawio, zapisalabym to nieco inaczej.
Po -
"Roziskrzone niebo
było nam dachem."
dalabym trzecia strofe -
"Obok siebie
stały
dwa piękne
nasze konie."
Mysle, ze byloby lepiej...ale to tylko moja uwaga.
:)
Chciałbym uwierzyć w to, że nasze dusze są splecione z
soczystą dzikością koni.
Romantycznie, nawet bardzo! Jak tu mówić że "tylko
koni żal." Pozdrawiam!