Myśli 05
Nieskazitelna woń jest tylko w eterze,
chowam się w sobie - boję się siebie.
Krystaliczna toń występuje w przyrodzie,
dotykam jej wzrokiem - lustrzanym
potokiem.
Słabną mi siły na drogę pod górę,
miłość, nienawiść, sadyzm, kulturę...
Boję się zmierzchu tych minut czekania,
lepsza jest noc z magią konania.
Słońce omija kaniony nieznane,
w nich się chowa wszystko zakazane.
Myśli szybują latawcem do nieba,
sznurek za krótki - marzyć nie trzeba...
Szklany sufit odbija mi oczy,
karykaturalnie zasłania całą słodycz.
Sekcja żywego na ciele nieznanym,
żył bez serca - organ krwią zapchany.
Lód ma w sobie siłę ogromną,
weź go do ręki - ręce Ci zmarzną...
Nie serce, nie oczy lecz ciało się
liczy,
patrzysz na mnie - umieram w ciszy.
Komentarze (2)
"Boję się zmierzchu, tych minut czekania"i słowa z
ostatniego wersu tworzą klimat wiersza. Mimo obecności
drugiej osoby, wobec śmierci zawsze stajemy samotni.
ma w sobie coś...
myślałam, że będzie przewidywalny a jednak się
pomyliłam. Na plus :)