Na końcu świata
Bóg rzęsą swą, wychodząc z blasków
lśnienia;
nadał rysę, by ukoić ciszę martwego
sklepienia.
Woda i niebo, niebo i ląd;
w bezkresie zespolone, daleko stąd.
Daleko że mknąć by do nieskończoności;
próżno szukać, w dali początku nicości.
Chaosu oczy, gdzie koniec końca czeka;
zamknięte na zawsze, upuszczona nieba
powieka.
Stwórca w swej niezmierzonej mądrości
w mirażu, iluzji zamkną wrota nicości.
Słońcom wolno tylko ginąć w czarnej
przepaści;
każdego jedno trwanie, przepada w głębokiej
czeluści.
Nowy więc soczysty krąg, u świtu czeka na
człowieka;
który świata końca nie odnajdzie, ani się
go nie doczeka.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.