Na Molokai też śpiewają ptaki
Właśnie wrócił z pogrzebu, podczas
ceremonii
w roli trupa wystąpił, później w roli
księdza.
Własne nogi pochował, wielu łez nie
ronił,
bo - rzekł - na pogrzeb serca trzeba łzy
oszczędzać.
Oparłszy się o drzewo uniósł dłoń,
bezradnie
spojrzał. Już wie, dłoń wkrótce od ręki
odpadnie.
Wtem przyszedł ojciec kłamstwa, sługa
Lucyfera,
zwany złym, kusicielem, nadziei
złodziejem.
Spójrz na siebie - rzekł - jako proch w
prochu umierasz,
mnie nie ma, świat cię nie zna, a Bóg nie
istnieje.
Nagle ptaszek zaśpiewał jakby diabła
słowa
chciał stanowczo z rozkazu Boga
zanegować.
Beznogi uchem zgniłym wychwycił
śpiewanie,
podniósł wzrok, uśmiechnął się, pomyślał:
mój Boże,
wśród Twych stworzeń są takie, które mają
gorzej,
ptaszek wczoraj... dziś śpiewa - a jutro
przestanie.
Komentarze (2)
Takie słowa z ust takiej Poetki to najwyższe
wyróżnienie, dziękuję ;)
powiem tylko, że brak mi słów aby skomentować, jestem
za mała, (źle się wyraziłam, za słaba), czytam i
podziwiam, chylę czoło