Na przystani wieczoru
widzisz białe światło?
słyszysz gwar i zgiełk?
to na przystani wieczoru
barka losu cumuje
srebrnym powrozem myśli
siedząc na cielcu okrakiem
starzec kat batogiem
zdziela plecy człowiecze
krzyczy skóra życiorysów
sączy się łzawa krew
nad szlabanu kresem
latają paszportów kartki
nie przemycisz nic
przejdą tylko szlifowane
czynów naszych diamenty
pękają czasu kajdany
sypią się łańcuchy dni
zdałeś ziemski czyściec
zaczniesz żyć
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.