na swoje korony
na swoje korony
wzniosły nas drzewa
pod nami ziemia
swe serce otwiera
niedaleko horyzont
z oceanem w jedno się łączy
składa pocałunek
wzruszając gładką
tafle wody
liczymy każde źdźbło trawy
każdą kropelkę rześkiej rosy
naturalnie ten czas jest wyjątkowy
jestem i ty jesteś nowo narodzony
wszystko jest pierwsze
wszystko prawdziwe
nie ponaglamy czasu
zatrzymując się
na dłuższą chwilę
i tylko mgła opadając
przeciera nam oczy
świat staje się niczym wysypisko
a słońce jeszcze nigdy
nie było tak blisko
jak ikar wznieśliśmy się naiwnie
by później utracić skrzydła
wciąż gromadząc materialność
a grabiąc niewidzialną
choć istniejącą w sobie stałość
Komentarze (4)
Ładnie. Pozdrawiam serdecznie:)
Trafna ironia.
Pozdrawiam
Intrygująca myśl warta zastanowienia... Pozdrawiam :-)
A może istniejącą w Sobie niestałość, bo, bo czasem
poruszy Sumienie, a dlaczego poruszy..? udajemy ze to
nic że nie wiemy...WIEMY-rodzimy się Ludżmi.
Pozdrawiam Serdecznie :)