Nad mogiłą moją stoisz.
Nie zwlekaj z miłością...
Bo tak mało mi do szczęścia
potrzeba-
Miłość, zdrowie matki i Ty.
A z moich oczu
wodospadem słonym znów płyną łzy.
Ile jeszcze muszę wycierpieć?
By wszystko ułożyło się,
bym znowu się uśmiechała, by nie było
już tak źle.
Ja chcę tylko trochę radości,
Chwili beztroski, zapomnienia...
Kiedy moje życie zacznie się
zmieniać?
Mówią: ' Raz na wozie raz pod wozem
'
Moja twarz już oszczerstwiem
umazana,
Bagnem kłamstw i bólu, nie
rośmiana.
Oduczyłam się już kochać,
zapomiałam jak przebaczać,
Tak powoli już zaczynam się w potwora
przeistaczać.
A to wszystko z braku siły,
nie dam rady, poddam się...
W mojej piersi już umarło, już
umarło serce me.
Jeśli szybko nie przytulisz,
nie dasz mi sensu istnienia...
Przeniosę się tam w miejsce mojego
spełnienia.
Nad mogiłą moją stoisz..
Wszystko mogło być inaczej...
Nauczyłam się tu kochać
więc dziś wszystko Ci wybaczę.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.