Namiętności drzwi
Jej delikatna zielona szata.
Wiosna ziemię oplata.
Pocałunkiem z nocą się zbrata.
Jest największą nadzieja dla świata.
Spogląda wzrokiem naprawdę przejrzystym.
Jak cudowne wody w kraju ojczystym.
Szybuje rankiem po tęczowej łące.
Jej pocałunki jak gwiazdy gorące.
Głosem słodkim jak miód budzi.
Budzi zasmuconych zimą ludzi.
Tylko księżyc wciąż się łudzi.
Że nikt się ze snu nie przebudzi.
Marzy o niej każdy poeta.
Zimą w Jej objęcia ucieka.
Wieczną miłość co noc jej przyrzeka.
Na Jej skinienie nawet wieczność
poczeka.
Poeta myśli, pisze i śni.
W snach otwiera namiętności drzwi.
Ja również w snach otwieram te drzwi.
Widzę anioła, boginię, to Ty ...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.