Narkomani wśród dzieci
Tupot stópek,
chuśtawki zajęte.
Wołanie matek,
w południe.
Ale nie zawsze,
dorastanie w inkubatorze?
Nikłe zahartowanie,
miłości zbyt wiele...
Upokarzanie - celem,
zabicie - beztroską.
Narkotyk przyjacielem;
niszczycielską troską?
Obudź się, nie patrz na siebie!
Mur groteskowych uśmiechów,
świat nie wrzuca kasy w kieszenie.
Po cóż wśród biedy tylu Bogów?
Czasem bez zrozumienia,
za dużo dla latorośli.
Szansa dla dilera,
wysłannika śmierci...
Szelest liści, krew na dłoniach;
dziecko o pomoc woła...
K.C.
Z obserwacji.
Dziękuję:)Pozdrawiam serdecznie.
Komentarze (3)
Popraw byki
http://www.pwn.pl/?module=multisearch&search=zahartowa
%E6&submit2=szukaj zaHartować
mocny i zmusza do zastanowienia...pozdrawiam
Krew na dłoniach brzmi politycznie. Pewnie nie
głosowałaś na Komorowskiego? Cały wiersz jest płytki -
niby dzieci, niby narkotyki, miłośc i Bóg - same
szczytne idee, ale w gruncie rzeczy klapa, bo wszystko
oklepane niczym samochody z niemiec na handel...