Nasza własna okupacja
Tak sobie tu żyjemy
Codziennie zbieramy plony
po wilgotnych, wręcz przesiąkniętych na
wskroś nocach
Śpimy niedługo
ale często odpoczywamy
karabiny wkładamy pod głowę...
to zwiastuje nam spokojną noc bez wrzasków
u sąsiadów
Ściany naszych domów są białe
niesplamione niczym
czyściutkie!
W porze obiadu wychodzimy na ulice
dłońmi odgarniamy szare płaty powietrza by
przejść lżej
W warzywniaku spotykamy sąsiadów
ich imiona są nam nieznane...zbyt
zmienne
nie sposób je zapamiętać!!
Mimo to witamy ich jakbyśmy chcieli witać
dawnego przyjaciela
który też kiedyś nawiedzał ten
warzywniak
ogólnie rzecz biorąc życie mamy tu
spokojne
Wśród betonowych ścian i zamkniętych oczu
naszych strużów.
W okopach rosną nam ziemniaki...
My też rośniemy tak jak one...
też w okopach...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.