nevermind the poland
to nic że nie byłem w kraju od paru lat. tu
na wyspie czas mruga titajmem.
mówi się britpolem. oni shut up, a my swoje
- zamknij pysk . cockney-e warczą.
w pubach szklanki odmówiły posłuszeństwa
wybitnym stolarzom z Wrocka.
przecież my zawsze z butelki i parkach.
Tamiza ostatni raz płakała po rycerzach
RAF-u.
teraz milknąca i przybrudzona, jakby
przykryta reklamówką ze sklepów burberrys.
a rodacy łowią tam ryby. funt dobrze stoi
– to nie przypadek wśród fanaberii
zjednoczonego królestwa.
stan ducha upuścił sentymenty gdzieś na
Luton. ocknął się dopiero w wirze pracy
przy oczyszczalni ścieków.
nie ważne że nie ma tu Wyborczej a Daily
Mail nie da się czytać.
co mnie obchodzi kto z kim sypia w
brytyjskim szołbiznesie.
martwię się o bliskich, tam nad Wisłą
słyszą tylko szelest głosu w słuchawce
"nothing is real and I am sick of it all".
urwane rozmowy zlewają się z imprezami w
Elevator Club
zamordowałem głos wydobywający się gdzieś z
okolic klatki piersiowej, z centralnego
podrobu
co tak mi patriotycznie prawił o Powstaniu,
o 1920 roku, o Solidarności [tej jeszcze
nie upadłej]
jakiś pijany cockney zachłysnął się moją
Wyborową
"yes, Walesa! bloody hell, I heard about
that man who jumped accross the wall
– I mean famous polish
sportsman… sorted mate"
exactly - odpowiadam - i ręce mi opadają.
za oknem widzę kibiców Millwall... wyją jak
psy… wyję razem z nimi w oczekiwaniu
na wypłatę u Hindusa
Komentarze (4)
Wyjątkowy i choć z pewnością do klasyki mu jeszcze
brakuje, to pochwalam za naprawdę udane ujęcie
tematu...na mnie wywarł wrażenie!
Temat ciekawy, ale w formie coś mi zgrzyta.
koleżanka powyżej pewnie nie przeczytała nawet
wiersza... ja przeczytałem i mogę powiedzieć, że
jakkolwiek ma wg. mnie jakieś niedoróbki, to
generalnie bardzo dobrze przedstawia rozczarowanie
wyspiarzami i ich stylem życia. czy tęsknota za
krajem? niekoniecznie. no i chyba "wyborczej", zwanej
inaczej "wybiórczą" to nie żal...
Ot zwykła piękna tęsknota za krajem i naszymi
przyzwyczajeniami Dobry wiersz