Nic przypadkiem...
Może kiedyś to zrozumiesz Ewa...
Wiesz, pozostaje zdjęcie i perfum zapach
Wartościowe jak kilometry na mapach
Zawieszony wzrok na ścianie…
Niedopowiedziane… wiadomości na
ekranie
Ścina się racja z tym co być musi
Zakręca, wbija, jak korek w butelce
dusi…
Ta myśl wstrzymuje ogół sensu
Po tym świat wydaje się bezsensu
Nie chce się nawet o tym myśleć
Jak tam można błyszczeć ?
Wyproszone z uśmiechem, dziecka
przekonaniem
Aprobata i zazdrości kilogramem
Zasnuwa się po tym jak Ci to
powie…
Ale Ty na to: nic nie zrobię
Bo pacynka leży w szafce umęczona
Rzadko kto tam zajrzy, jaka jej odsłona
Podniesie, obejrzy, przytuli do serca
Nie ma wahań, natręt czy oszczerca
Bo ten materiał wie wiele, szpindel nosi
Nawet nie ze swojej winy weźmie i
przeprosi
Myśli, pozostaje dociekanie
…Bo to przed nim staje
Wymijają się przyjaźnie i względne
wartości
Kosztem jednego- szczerej miłości
…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.